poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział VII

Do pokoju wpadł wkurzony Juan Mata. 
-Co ty robisz? Najpierw chcesz mi siostrę zabić a potem ją całujesz? 
-Przymknij się debilu, dopiero co zasnęła, miała dzisiaj ciężki dzień! 
-Tak, bardzo ciężki, jakiś psychopata chciał ją zabić! 
-Przyjeżdża do Londynu z Barcelony gdzie ma przyjaciół i gdzie wszyscy są mili przyjaźni, a tu jej cudowny brat zachowuje sie jak jakiś stary durny Anglik! 
-Teraz to przegiąłeś! 
-Sam przegiąłeś, to przez ciebie uciekła! A gdybym jej nie znalazł? Gdyby coś jej sie stało? 
-Już coś jej się stało! Gdybyś jej nie znalazł, to przynajmniej nie miałaby wypadku samochodowego! Aha, i jej pies by żył! - Juan wysyczał to w twarz Torresowi, który zatoczył się, jakby przyjaciel wycelował w niego z pistoletu. Nie wiadomo, co by się stało, gdyby do pokoju nie wparował David Luiz. 
-Siema chłopaki, już jestem... O Matko Boska, Mata, to twoja siostra? 
-Tak, nie wygląda, prawda? Za ładna, żeby była z nim spokrewniony! - tym razem Torres chciał mu dokopać. 
-Noooo, zupełnie nie, ja ją rezerwuję! 
-No cóż, Fernando był pierwszy, szkoda tylko, że żadna go nie chce, a ona chodziła z przynajmniej połową składu Barcelony, nie wyłączając wielkiego Lionela Messi! 
-Przestańcie! To ja decyduje, a ty wynoś się z mojego pokoju! Wyjdź! Wynoś się! 
-Torres, wyjdź, nie słyszysz? Debilu, won! - Juan był przekonany o swojej niewinności, jednak Torres wiedział, że to nie o niego chodzi. Uśmiechnął się do dziewczyny a ona odwzajemniła uśmiech. 
-Nie on, tylko ty, kochany braciszku! - powiedziała słodkim tonem - Widać, że niezwykle wiele o mnie wiesz i się mądrzysz. Nigdy nie miałam chłopaka, chłopcy z Barcelony to tylko moim przyjaciele, prawie bracia. Chociaż nie ma miedzy nami więzów rodzinnych, są mi zdecydowanie bliżsi niż ty! Podobno jesteś moim bratem, a wogule nie jesteś do mnie podobny! A teraz wyjdź! - osłupiały Juan wyszedł z pokoju a dziewczyna zmęczona odpadła na łóżko - Aua, wiecie może, kiedy zdejmą mi z nogi to dziadostwo? Oprócz tego byłabym wdzięczna, gdybym mogła się umyć! 
-Z tego co zrozumiałem, to coś w samochodzie rozcięło ci nogę do kości od kolana do kostki. Teraz tego nie czujesz, ale potem będzie cię masakrycznie bolało. 
-Ej, a mogę mieć pytanie? - zapytał David Luiz, którego najwyraźniej coś gryzło - Czy wy ze sobą coś ten teges? 
-Nie, no co ty, znamy sie dopiero jeden dzień - dziewczyna roześmiała się, chociaż w duchu marzyła, żeby miedzy nimi coś było. Nie wiedziała, że chłopak tak samo. 
-Czyli oficjalnie jesteś sama czy z Jordim Albą? 
-Sama, mój romans z Jordim jest już tak znany, że strasznie się z tego nabijamy i sami mówimy do siebie "kochanie" itd, ale tak naprawdę oboje jesteśmy wolni, a co? 
-A nic... Poszłabyś ze mną na kawę? 
-Jasne, z przyjemnością - dziewczyna uśmiechnęła się do niego i pocałowała go w policzek. W tej chwili usłyszała trzaśnięcie drzwi - Oczywiście, jako przyjaciele, prawda? 
-Tak, jasne, jako przyjaciele, wiesz może, czemu on sie tak wkurzył? 
-Nie mam pojęcia, może przypomniało mu się, że zapomniał wyłączyć żelazka? 
-Nieeeee, to raczej Mata, Torres wogule nie używa żelazka, od kiedy spalił sobie bokserki - roześmiali się. Z Luizem dogadywała się bardzo dobrze, chociaż znali się dopiero od pół godziny, od razu stali się przyjaciółmi. Chłopak został z nią do czasu, aż zszyli jej nogę i mogła pójść do domu. Chłopak zaoferował, że ją odwiezie, a dziewczyna z chęcią się zgodziła. Na pożegnanie wymienili sie numerami telefonów, a dziewczyna mocno go uścisnęła. Kiedy drzwi już się otworzyły, stali w nich Torres i Mata, z minami, które nie wróżyły niczego dobrego. 
-Co ty robisz? Przecież wcale go nie znasz! Za łatwo ufasz ludziom! Gdyby coś ci się stało? - Juan naskoczył na nią, gdy tylko zamknęła drzwi. 
-Znam go lepiej niż ciebie! Oprócz tego mam cię już dość, nie chcę, żebyś był moim bratem! Powinnam powiedzieć, że zachowujesz się jak Anglik, że woda sodowa uderzyła ci do głowy, ale to nie prawda! Poznałam dzisiaj 4 Anglików i 1 Irlandczyka, oni wcale nie zachowują sie w ten sposób! To po prosty ty taki jesteś! Taki zimny, nie dbający o innych! - wykrzyczała mu prosto w twarz, po czym wybuchła płaczem. Torres spojrzał na nią, na kumpla, jeszcze raz na nią i przewrócił oczami. 
-Chodź, pokażę ci pokój, twoje rzeczy już tam są, rzeczy dla psa też, ale mogę je zaraz wynieść, jeśli chcesz. 
-Nie, dopóki jest chociaż cień szansy, że on wróci, chcę, żeby wszystkie jego rzeczy tu były - uśmiechnęła się słabo. 
-Tak, tylko, że nie ma żadnego cienia szansy! Jeśli jakimś cudem uniknął zgniecenie, wybuchł razem z samochodem! On nie wróci, nie rozumiesz? Przestań sama siebie zadręczać! - do rozmowy wtrącił się Juan Mata. 
-Skąd ty możesz to wiedzieć? Oprócz tego zostaw mnie, i tak cię to nie obchodzi, więc po co udajesz? - dziewczyna z płaczem pobiegła na górę. Fernando pobiegł za nią. Kiedy dziewczyna usiadła na łóżku w wyznaczonym jej pokoju, usiadł obok niej i mocno ją przytulił. 
-Ciiiii, już dobrze, on po prostu już taki jest, nie przejmuj sie nim. 
-Ale ty wiesz, co boli najbardziej? Że on mnie wcale nie zna, a mówi, jakby znał mnie doskonale! A ja wcale nie jestem taka jak on! 
-Wiem księżniczko, wiem o tym - jeszcze mocniej ją przytulił. 
-A co ty o tym myślisz? 
-O kim? O Luizie? Jest świetnym przyjacielem, jednak uważam, że nie pasujecie do siebie, to wszystko. On mógłby cię bardzo zranić, nie powinnaś się z nim spotykać. 
-Ty też? Jesteśmy tylko przyjaciółmi i tak pozostanie! Nie mam zamiaru się z nim spotykać! Kocham tylko jednego człowieka, nie mam pojęcia dlaczego, ale go kocham! Kochałam go, kiedy on jeszcze nie wiedział o moim istnieniu i będę go kochała zawsze! Kocham go, bo jest świetnym piłkarzem, traktuje z pasją to co robi, oprócz tego jest wspaniałym człowiekiem! I chociaż nie mogę go mieć, to zawszę będę go kochać, ponieważ... Cholera, przepraszam, załóżmy, że nic nie mówiłam, okey? - Carmen spojrzała na niego błagalnie. Prawie wygadała się, że to on jest tym człowiekiem. Kochała go naprawdę od zawsze, od kiedy tylko o nim usłyszała, a teraz prawie mu to powiedziała. Chłopak jakby zrozumiał, pokiwał smutno głową i wyszedł z pokoju. Był przekonany, że tym człowiekiem jest Messi, to wszystko tak dokładnie go opisywało... Chociaż nie pasował mu jeden mały szczegół, Messiego znała od zawsze, dorastali razem, w końcu jego barceloński dom był naprzeciwko jej domu. Znała go, zanim jeszcze był sławny. Przez głowę chłopaka przemknęło, że to może o niego chodzi, jednak szybko się otrząsnął. Przecież była przyjaciółką całej Barcelony, przyjaźniła się rownież z graczami Realu. Mogła mieć każdego! Mimo to jedno nie dawało mu spokoju. Postanowił zadzwonić do swojego najlepszego przyjaciela, Sergio Ramosa.
~~~~~
Jest nowy, tym razem troszkę dłuższy ;) Dziękuje bardzo za komentarze, to bardzo motywuje :D Specjalnie dla An dodalam Luiza wcześnie niż miałam ;* Oprócz tego, jeśli chcecie, piszcie w komentarzach swoje imiona i imię swojego ulubionego piłkarza z Chelsea (Torres nie może być ;P) albo chłopców z 1D, bo szykuję niespodziankę ;*  

9 komentarzy:

  1. Mówie to kolejny raz " Świetny blog !!! :) " Masz na prawde talent :) Mogłabyś w następnym rożdziale napisać coś o Louisie z 1D <3 ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Świetny! Mega! Wow!
    JuliaCescy

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny!!!!!!!!!!!!!!!! ^^
    cudownie piszesz :***
    kocham to <333
    pisz szyyyyybkooooooooo dalej!!!!!!!!!!!!!!!! ;)
    (chociaż i tak szybko wstawiasz ^^ )
    kiedy Torres dowie się, że to jednak chodziło o niego??????

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, będzie sie długo męczył ;) Wiem, że jestem złym ludziem, ale nie może być od razu tak pięknie ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. nie jesteś "złym ludziem"!!! ;)
    biedny Torres będzie w niewiedzy... :'( ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem jestem, potem jeszcze sie przekonasz, ze jestem ZUA ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. nie jesteś ZUA!!!
    chociaż Demona to nie wiem czy Ci wybaczę... ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jagirko ja to cb na prawde podziwiam ^^. pysia

    OdpowiedzUsuń