czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział XX

Siedzieli na łóżku, oglądając szkice. Były bardzo podobne do zdjęć, z których zostały zrobione. 
-Pamiętasz może, gdzie były robione? 
-Tutaj Demon jest mały, a teraz ma... Miałby prawie 2 lata, więc to musiało być... Wiem! To był wspólny wyjazd na Ibizę i świętowanie mojej 18! Leo nie mógł jechać, bo miał problemy rodzinne, jego mama poważnie zachorowała - zasmuciła się - Ale i tak było fajnie, codziennie dzwonił na skype i gadaliśmy chyba ze 2 godziny. Ale skąd ty masz te zdjęcia? 
-Nooooo, z Twittera Sergio... 
-Z Twittera Ramosa? Ale skąd on je miał? 
-No przecież był z tobą na wakacjach, mógł robić te zdjęcia i wrzucał je na Twittera. 
-Myślałam, że ty nie masz konta na Twitterze. 
-Bo nie mam. 
-Więc? 
-Sergio ciagle mi marudził, że mnie nie ma, więc wysyłał mi mnóstwo zdjęć. A potem po prostu stwierdził, że poco ma mi je wysyłać, skoro są na Twitterze i mogę sobie ściągnąć z Twittera. 
-Miałeś z nami jechać? - przytaknął - Juan też? 
-Nie, on nie. 
-Szkoda, poznałabym swojego brata! 
-Ale nie wiedziałabyś, że to twój brat, więc w sumie na jedno wychodzi - szturchnął ją łokciem. 
-A ty? Czemu nie pojechałeś? 
-Kontuzja - skrzywił się - Złamałem łękotkę i musiałem mieć operacje kolana. A potem byłem uziemieny przez 2 miesiące. A pamiętasz to zdjęcie, jak leżysz z Sergio na łóżku i gracie w jakieś gry na playstation? - Fernando chciał zmienić temat. 
-Tak, graliśmy wtedy w jakieś wyścigi, a co? 
-A nic, to zdjęcie było potem w milionach gazet, przez to Pilar z nim zerwała. 
-Było w gazetach? Jak to? Czemu chłopcy mi o tym nie powiedzieli? 
-Ramos nie chciał. Powiedział, że to jego wina, że ty nigdy nie chciałaś rozgłosu. Już wystarczająco się tym przejmowałaś. 
-Ale dalej nie rozumiem... Czemu było z tego takie wielkie halo? Przecież nie całujemy się tam ani nie robimy niczego nieprzyzwoitego...
-Hmmm, zastanówmy się, może dlatego, że Sergio jest tam w samych bokserkach a ty w jego koszulce? Nie sądzisz, że to wygląda, lekko podejrzanie? - spytał z bólem w głosie. Carmen jak poparzona odsunęła się od niego i wstała z kanapy. 
-Przepraszam bardzo, było tam strasznie ciepło a ja byłam w jego koszulce, bo niezwykle rozgarnięty Jordi zabrał klucz do pokoju i poszedł sobie z resztą na łódkę! 
-Byłaś w pokoju z Jor... 
-Nie przerywaj mi! - huknęła na niego - Mieliśmy osobne łóżka! Oprócz tego to mój przyjaciel, a ja jestem wolnym człowiekiem i mogę robić co chcę! A po drugie, wtedy nawet mnie nie znałeś, jak możesz być o mnie zazdrosny? A może to o Ramosa jesteś zazdrosny, co? Twój kochany przyjaciel Sergiś? - spytała uszczypliwie. Wtedy Torres nie wytrzymał. Równie energicznie zerwał się z łóżka, jednym susem dopadł do Carmen. Przygwoździł ją rękawi do ściany i zaczął zachłannie całować. Początkowo się wyrywała, jednak po chwili zaczęła oddawać pocałunki. Kiedy w końcu się od siebie oderwali, Fernando uśmiechnął się do niej. 
-Jest takie stare egipskie przysłowie, które mówi, że jeśli kobieta jest zła, to trzeba zamknąć ustami jej usta i trzymać tak długo, aż złość zamieni się w namiętność. 
-Więc muszę częściej się złościć - odwzajemniła uśmiech - Mówił ci już ktoś, że zajebiście całujesz? 
-Nie, będziesz pierwsza. 
-Nie będę - pokazała mu język i uciekła. 
-Wracaj tu! Ej nooooo! To było chamskie! 
-Zmuś mnie! 
-A bardzo chętnie! Przygotuj się na totalną porażkę! - zaczął biegać za nią po pokoju. Carmen uciekając, zaczęła rzucać w niego różnymi walającymi się po podłodze ciachami. Kiedy jednak amunicja się skończyła, nie wytrzymała i wybuchła śmiechem. 
-Wiesz, jak to musi epicko z boku wyglądać? 
-Nie wiem, nie patrzę na to z boku, ale z pewnością musi to wyglądać dziwnie - roześmiał się, lecz nagle spoważniał - Ej, zaraz chyba przyjdzie ta Clarice czy jakoś tak! A ty masz mi pomóc się jakoś ładnie ubrać! 
-Poprawka, mam spróbować ci pomóc, bo będzie cieżko pomóc komuś, kto generalnie jest brzydki - ze śmiechem pokazała mu język. 
-No cóż, tobie z pewnością się uda - uśmiechnął się czarująco, a Carmen zmiękły kolana. Znowu. Chociaż widzi go teraz codziennie, dalej tak dziwnie reaguje na jego uśmiech. Chyba się od niego uzależniła. 
-No to pokaż, jakie masz czyste ciuchy, bo w brudnych chyba nie pójdziesz. 
-Ale czemu nie? Przecież... 
-Nie! Nie ma mowy! Masz zrobić dobre wrażenie, więc nie możesz śmierdzieć albo chodzić w brudnych ciuchach! Nie pozwolę, żebyś zrobił Juanowi wiochę! Gościu, on tu się się stara o dziewczynę, a ty chcesz mu wszystko zepsuć? Jak ty byś się czuł, gdybyś to ty zaprosił dziewczynę na kolacje, a, na przykład Juan albo ja, łazilibyśmy po domu w dresie albo piżamie? 
-Masz ładną piżamę - wyszczerzył się. 
-I z całego mojego wywodu zrozumiałeś tylko to, prawda? - Carmen strzeliła facepalma. 
-No bo jakoś tak specjalnie cię nie słuchałem... 
-Głupek! - walnęła go poduszką. Fernando chciał odpowiedzieć, jednak przerwało mu wejście załamanego Juana - Juan, co się stało? 
-Clarice jednak nie będzie... 
-Nie martw się, pewnie po prostu ma zajęcia albo coś, przyjdzie innym razem... - Carmen próbowała go jakoś pocieszyć, jednak bez przekonania. Wiedziała, że dziewczyna celowo unika spotkania z jej bratem. 
-Stary, odpuść ją sobie, ona po prostu bawi się twoimi uczuciami. Jest tyle fajnych dziewczyn, a ty zakochałeś się w jakiejś idiotce? - Fernando ze współczuciem poklepał go po ramieniu. Juan schował twarz w dłoniach, starając się zamaskować spływające mu po policzkach łzy - Stary, ty płaczesz? Ty serio płaczesz? Wow, pierwszy raz widzę płaczącego faceta! - Carmen spojrzała na niego z dezaprobatą, gdyby wzrokiem można było zabić, Fernando leżałby teraz bez życia na podłodze. 
-Juan, nie martw się, płacz nie sprawia, że przestajesz być facetem - przytuliła go mocno. 
-Ale rozmazanu tusz do rzęs już tak - Fernando znowu wtrącił się do rozmowy, jednak Carmen tym razem go zignorowała. 
-Jeśli musisz - płacz. Czasem warto wypłakać łzy do końca, tylko wtedy powróci uśmiech. 
-Ale ta zasada chyba dotyczy dziewczyn - Torres wyszczerzył zęby w uśmiechu. 
-Jeszcze jedno słowo, a mój trampek wyląduje miedzy twoimi nogami! 
-Ale ty jesteś w balerinach, bua ha ha! 
-To po trampki zaraz pójdę!
-Dobra, dobra, już przepraszam... - zrobił skruszoną minkę - Ej, czy to nie twój telefon dzwonił? 
-Aaaa, mój telefon! Dobra, tylko gdzie on jest... - Carmen zaczęła przeszukiwać kieszenie. 
-Nie leży gdzieś na łóżku? 
-Tak, jest, dzięki, musiał mi wypaść!- odebrała dzwoniący już od dobrej chwili - Halo? 
-Siema Caro, tu dzwoni Lou, mam 2 wiadomości, jedna dobra, druga zła. 
-Dawaj dobrą na początek, chociaż znając was, nie będzie dobra. 
-Dobra jest taka, że wbijamy do ciebie, a zła, że tylko na chwile! 
-Raczej odwrotnie... 
-Co mówiłaś? Nieważne zresztą, po prostu potrzebujemy kogoś, kto wytłumaczy Hazzie, że ze złamaniem otwartym trzeba iść do szpitala! 
-On ma złamanie otwarte? - Carmen zbladła - Na pewno? 
-No raczej tak, bo mu tak jakoś dziwnie kość z ręki wystaje... 
-Jedźcie od razu do szpitala, będę za 5 minut. 
-Co się stało, czemu do szpitala? - Juan spojrzał na nią dziwnie.
-Harry ma złamaną rękę, ale tak porządnie, złamanie otwarte! 
-No i co z tego? 
-To z tego, że nie chce jechać do lekarza!!! 
-Zaraz, on ma złamanie otwarte i nie chce do lekarza? Co za debil, on się może wykrwawić. A nie zadzwonili po karetkę? 
-Nie wiem, ale muszą wejść na oddział dla VIPów, bo tylko tam przyjmuje Luca! 
-Okey, spoko, ogarniam, a masz do niego numer? To może wyślij mu smsa, jeśli tylko jemu ufasz - uśmiechnął się. 
-Fer, kocham cię po prostu! - mocno go uścisnęła. 
-Też cię kocham, księżniczko, ale proszę cię, jedźmy już, skoro to takie ważne - ze śmiechem pociągnął ją za rękę - Juan, zajmujesz się dzieciakami? 
-Tak, jasne, teraz oglądają chyba bajkę - westchnął. 
-Nie martw się braciszku, znajdziemy ci jakąś fajną dziewczynę, też będziesz miał własne bachorki - ucałowała zatroskanego brata w policzek i już jej nie było. 
~~~~~
Jakiś taki nijaki ten rozdział, tak jakby o niczym, nie podoba mi się, ale chciałam coś dodać :/ Bohaterowie pojawią się już niedługo, obiecuję ;)

4 komentarze:

  1. Nie jest nijaki :) jest baaardzo fajny- z resztą jak zawsze :) szkoda mi Juana, może znajdzie sobie kogoś innego :)) ciekawe dlaczego Harry ma złamanie otwarte ?! :D czekam na następny ;P
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. jaki "nijaki"?! jest super, czego się czepiasz?!
    biedny Juan... ale na pewno sobie poradzi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tylko będę miała dostęp do komputera, czyli tak jakoś juz w roku szkolnym :< Ale dodalam tez zakładkę "o mnie" to tam możecie zaglądać ;)

    OdpowiedzUsuń