piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział XXIV

Carmen spojrzała na niego jak na idiotę. 
-Ramos debilu, czy ty chcesz spać w moim łóżku? 
-No jasne, masz podwójne łóżko, co nie? Przecież Juan wszędzie daje podwójne łóżka. 
-Oczywiście, że mam podwójne łóżko, jednak niestety, chyba się nie zmieścisz - pokazała mu język - Strasznie kopię w nocy. 
-Przeżyję, Fer i tak kopie bardziej - stwierdził, jednak zaraz zorientował się, jak to zabrzmiało i sprostował - Spaliśmy razem na jednym zgrupowaniu, jak w hotelu pomylili i dali nam w pokojach podwójne łóżka zamiast 2 pojedynczych. Potem Vicente starał się to jakoś naprawić, ale się nie dało i przez jedną noc musieliśmy tak spać. 
-Taaa, jasne Ramos - Carmen spojrzał na niego takim wzrokiem, że spłonął rumieńcem. Uwielbiał ją, jednak często potrafiła go postawić w dosyć krępującej sytuacji - To może będziesz spał z nim, skoro jest wam razem tak wygodnie? Oprócz tego ja zawsze śpię z psem, więc chyba by ci to nie odpowiadało. Ale za to mamy bardzo wygodną kanapę w salonie. 
-Dobra Fernandez, wygrałaś - uśmiechnął się do niej figlarnie. Czesto się tak do niej zwracał, jednak nigdy nie używał jej drugiego nazwiska, może dlatego, że było takie samo jak jego. Sergio Ramos Garcia. Carmen Fernandez Garcia. To właśnie jego chłopcy chcieli początkowo sklasyfikować, jako jej brata. Szybko jednak stwierdzili, że to absolutnie niemożliwe i dali sobie spokój. Byli zbyt różni, nie tylko pod względem wyglądu jak i charakteru. Jedyne co ich łączyło to upodobanie do Torresa i niechęć względem Ronaldo. Z rozmyśleń wyrwał Carmen dźwięk spłukiwanej wody w toalecie i jęk Sergia. 
-Utopiłeś się w kiblu, Ramos? 
-Nie, ale znowu niechcący utopiłem kluczyki do domu - wyszedł z łazienki z miną zbitego psa. 
-To idź się utop! 
-Tęskniłabyś, skarbie - podszedł do niej od tyłu i położył jej ręce na biodrach. Carmen strząsnęła jego dłonie i spojrzała na niego, jakby rozważała, jaka śmierć będzie najbardziej bolesna. 
-Łapki przy sobie, Ramos, chyba, że znowu chcesz, żeby zostały przytrzaśnięte w drzwiach - uśmiechnęła się złośliwie. 
-Nie mów do mnie per Ramos! To jest bardzo nie miłe!
-A jak mam mówić, per Skarbie? 
-No tak już lepiej, kotku - wyszczerzył zęby w durnym uśmiechu. 
-Dobrze, misiu - posłała mu buziaka w powietrzu - Chodź, pizza zaraz będzie. 
-Niby skąd ty to... - zabrzmiał dzwonek do drzwi - ...wiesz? 
-Czytam w myślach dostawcom pizzy. 
-Taa, jasne, bo akurat ci uwierzę... A tak serio? 
-Tu jest kamerka, głupku - wybuchła śmiechem i poszła otworzyć. Kiedy wróciła do kuchni, Sergio już siedział przy stole a tuż koło niego stał Demon na tylnych łapach, opierając przednie na stole i oblizywał się łakomie, czując smakowitą woń pizzy. 
-O proszę proszę, jakie podobieństwo - Carmen uśmiechnęła się pod nosem, a pies i piłkarz spojrzeli po sobie z odrazą - Jest pizza hawajska i pepperoni, obie XXL, więc chyba się jakoś podzielicie - kolejne pełne rywalizacji i nienawiści spojrzenie. Pies cicho zawarczał. Sergio uważnie otworzył opakowanie pierwszej pizzy i powąchał. Demon, do którego również doleciał zapach, dostał ślinotoku. 
-Pepperoni, moja ulubiona! Caro, skąd ty to wiedziałaś? 
-Nie wiedziałam, ta miała być dla psa - wzruszyła ramionami, a pies posłał mu pełne wyższości spojrzenie - Ale jak chcesz, to możecie się podzielić - wyjęła z szafki trzy tależe, położyła je na stole, po czym oderwała wielki kawałek pepperoni i podsunęła go psu, który spojrzał na nią z wdzięcznością i zaczął jeść. Ramos również sięgnął po kawałek a po chwili z dwóch pizz rozmiar XXL zostały tylko okruszki. Chłopcy tymczasem rozłożyli się na kanapie przed telewizorem. Carmen z głośnym westchnieniem posprzatała po nich, obiecując sobie w duchu, że następnym razem dosypie Ramosowi do picia środka przeczyszczającego. Kiedy dołączyła do nich w salonie, oglądali jakiś film. 
-Ja umieeeeram! Caaaaroooo, zrób jakiś popcorn, proooooszę... - piłkarz jęknął i złapał się za brzuch. 
-Głupek - Carmen usiadła koło niego na kanapie - Skoro umierasz z przejedzenia, to po co ci jeszcze popcorn? 
-Bo chcę, żeby to była przyjemna śmierć - powiedział, po czym obydwoje wybuchli śmiechem. 
~~~~~ 
Trochę relacji na linii Carmen-Ramos-Demon ;) Wiem, że wielkie nudy, ale jakoś nie miałam pomysłu ;> W następnym rozdziale już będzie ciekawiej, bo będzie mecz Real Madryt vs Bayern Monachium ;P Taka tam mała powtórka Champions Leauge z 2012 ;) 

4 komentarze:

  1. Demon niezbyt zdrowo się odżywia... ;D
    czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejny :* Na 1D :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli masz ochotę to zapraszam na nowy rozdział http://milosc-i-fcb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. "Carmen z głośnym westchnieniem posprzatała po nich, obiecując sobie w duchu, że następnym razem dosypie Ramosowi do picia środka przeczyszczającego. " leżę i nie mogę wstać :D Kocham, kocham jeszcze raz KOCHAM <3 ! Czekam na następny :* Buziaki i zapraszam na swoje blogi <3 :*

    OdpowiedzUsuń