Po chwili połączenie zostało zakończone, a Carmen nadal była w szoku. Oprzytomniała dopiero, kiedy coś dużego i miękkiego wylądowało jej na kolanach.
-Ej, co to?
-Bluza dla ciebie, ubieraj się szybko, jedziemy księżniczko - uśmiechnął się przyjaźnie.
-Nie, ja nigdzie nie jadę!
-Zmienisz zdanie, jak zobaczysz bluzę.
-Niby jaką? - prychnęła.
-Tą, którą masz na kolanach, geniuszu - wybuchnął śmiechem. Dziewczyna niechętnie rozwinęła bluzę i pisnęła cicho. Była to szara bluza z logo Chelsea i nadrukowaną z tyłu 9 i nazwiskiem.
-Nie, ja tego nie włożę! - pisnęła, a Niall zaczął się śmiać.
-Musisz, albo zmarzniesz, wybieraj.
-No dobra, tylko mi nie mów, że to jest bluza od niego, bo naprawdę tego nie włożę, już wolę marznąć.
-Ta bluza należała do niego, dostałem, a dokładnie wyżebrałem, po meczu - uśmiechnął się.
-Prosiłam, żebyś tego nie mówił! - pokazała mu język.
-No dobra, już się ubieraj, jedziemy, bo kalacja wystygnie, a jak wystygnie, to będę głodny I ZJEM CIĘ! - podniósł piszczącą dziewczynę, przełożył ją sobie przez ramię i zaniósł do samochodu. Po kilkunastu minutach byli już na miejscu. Było zimno, więc dziewczyna założyła bluzę, która była na nią o wiele za duża i sięgała jej do kolan. Kiedy stali pod drzwiami, dziewczyna chciała oddać ją Niallowi, jednak on nie pozwolił.
-Zatrzymaj ją, ślicznie w niej wyglądasz księżniczko - pocałował ją w czubek głowy.
-Ale na pewno mam ci jej nie oddawać? Przecież to był prezent od niego, taka twoja pamiątka...
-A teraz dzięki tobie poznam go osobiście! No wchodzimy, przecież cię nie zje, a niech tylko spróbuje... - Niall z groźną miną pogroził jej palcem. Potem delikatnie nacisnął dzwonek do drzwi. Kilka sekund stali pod drzwiami, potem nagle się otworzyły. Ku przerażeniu dziewczyny stał za nimi Juan, który zmierzył Nialla wrogim spojrzeniem.
-A ten to kto? To u niego byłaś na noc? My się o ciebie martwimy, a ty nawet nie raczysz wysłać smsa gdzie jesteś? W dodatku z nim? Kim on wogóle jest? Od kiedy go znasz? - naskoczył na nią.
-Juan, spokojnie, smsa wysłała, tylko ty stwierdziłeś, że to porywacze zmusili ją do tego - Fernando przewrócił oczami - A tego chłopaka znam, to jej przyjaciel, nic jej nie grozi.
-Chyba jednak będę musiał odwołać spotkanie z Clarice, przecież nie zostawię jej tu samej z wami - dopiero teraz dziewczyna zauważyła, że Juan wiązał krawat.
-Stary, przecież jej nie zjemy, gdybyśmy chcieli, to młody nas przypilnuje, a ty leć do tej swojej lafiryndy! - z kuchni, lekko się zataczając, wyszedł David Luiz.
-Ile razy mam mówić, to nie jest lafirynda! To po prostu zwykła dziennikarka modowa a ja mam sesję połączoną z wywiadem! - Juan dalej mocował się z krawatem - Pomoże mi któryś?
-A ta sesja to taka jak Ramos miał do Men's Health? Oprócz tego sorki stary, ten twój soczek jakiś taki mocny był i mi sie tak jakoś w głowie kręci - potknął się o leżący na podłodze prezent i runął na ziemię.
-Spoko, jest tu od pół godziny i już wstawiony. A podobno to ja jestem dzieciakiem - Torres westchnął i zabrał się za zbieranie kolegi z ziemi - Ja już go wezmę na górę, z dziewczyną się rozstał i przyszedł smutki zapijać - zaczął wciągać go po schodach na górę, ku uciesze Carmen i Nialla, płaczących ze śmiechu. Chłopak jednak szybko się zreflektował i z wyrzutami sumienia poszedł im pomóc. W końcu na dole została już tylko siostra i brat.
-Carmen? - zapytał miękko.
-Co?
-No bo ja... Przepraszam, źle to zaczęliśmy a ja dopiero teraz mam siostrę a chciałem ją mieć od zawsze i teraz nie chcę cię stracić! Wiem, że traktuję cię, jakbyś miała 10 lat, ale...
-Jakbym miała tak z 5 lat - roześmiała się - A mam 19, już prawie 20 i jestem pełnoletnia! A ty jesteś ode mnie tylko o 2 lata starszy!
-No więc widzisz - rownież się uśmiechnął - jestem trochę nadopiekuńczy. Nie rozumiem, że jesteś już dużą dziewczynką. A mogłabyś mi pomóc z...
-Tak, krawat, już - z uśmiechem na twarzy zawiązała mu krawat i przytuliła się do niego - Chyba powinnam zostać już wykwalifikowanym wiązaczem krawatów, chłopakom też zawsze wiążę.
-Dzięki, jesteś niezastąpiona! A jest jeszcze jedna sprawa...
-Chodzi o prezent?
-Tak, jesteś chyba darem niebios, to dla niej na urodziny, ona bardzo mi się podoba i chciałbym dać jej coś wyjątkowego... - wyjął piękną srebrną branzoletkę z numerem 10.
-Czy ona na pewno wie, że 10 to też twój numerek? - uśmiechnęła się, pokazując rząd białych zębów.
-No raczej tak... Jest wielką fanką Chelsea i Barcelony i... Caro, jestem debilem, przecież to też numerek Messiego! - Juan zrobił przerażoną minę.
-Nie martw się, nic takiego się nie stanie, po prostu powiedz też, że możesz jej załatwić spotkanie z Messim, który jest twoim dobrym kumplem, rozumiesz?
-No ale ja go przecież nie znam! Jak jej załatwię spotkanie?
-O to się nie martw, postaraj się niczego nie spaprać i rób dobre pierwsze wrażenie, gdyby coś poszło nie tak, pisz, zrozumiano? - Mata z radością pokiwał głową.
-Caro, jesteś aniołem, dziękuje ci, nie wiem, co bym bez ciebie zrobił!
-No dobra, leć już, bo się spóźnisz i nie będzie tak miło! Buziak na szczęście i idziesz - delikatnie pocałowała go w policzek i wypchnęła za drzwi. Już przy samochodzie chłopak szybko zawrócił i mocno ją przytulił.
-Dziękuję ci Carmen, nie wiem, co bym bez ciebie zrobił!
-Nie ma sprawy, beze mnie pewnie byś całkowicie spaprał tą randkę - roześmiała się.
-Acha, i jeszcze jedno - chłopak pochylił się nad nią - Co do ciebie i Fernando to macie moje błogosławieństwo, róbcie tam sobie co chcecie, po prostu bądźcie szczęśliwi!
-Ale my nic ze sobą...
-Może ty nie, ale on na pewno liczy na coś więcej niż tylko przyjaźń - widząc jej zaskoczenie, dodał - Pocałował cię w szpitalu, kiedy byłaś nieprzytomna... Dobra, ja naprawdę muszę już lecieć, pilnuj tam chłopaków, żeby domu nie rozsadzili - pocałował ją w czubek głowy i odjechał, pozostawiając dziewczynę w całkowitym szoku.
~~~~~
Kolejny jest :) Przepraszam, że tak długo nie wrzucałam, ale nie miałam internetu i za bardzo nie mogłam ;> Kolejny już prawie napisany, dodam może jutro albo pojutrze ;D Oprócz tego proszę, żebyście dodali sobie tego bloga do obserwowanych, jeśli go czytacie, to robi się bardzo prosto, po prostu wchodzi sie w listę czytelnia i dodaje, to dla was tylko sekunda a dla mnie naprawdę ważne, więc liczę na was ;*
świeeetnyyyy!!!!! <333
OdpowiedzUsuńkocham to jak piszesz!!! :*
nie mogę doczekać się następnego rozdziału (i tutaj i na "Spain Love Story On Camp Nou")
do obserwatorów dodałam Twojego bloga od razu jak się tylko pojawił (wtedy nawet nie było żadnego rozdziału) <3
P.S. Buahaha jestem pierwsza ^^
Właśnie wiem, to akurat nie było do ciebie ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny nadrobiłam wszystko ! Kocham to i na 100% dam do obserwowanych :* Zapraszam do mnie : http://nigdyniemyslzemaszzlezycie.blogspot.com/ .. :D
OdpowiedzUsuń<3 love ^^. pysia
OdpowiedzUsuńLOVE LOVE jutro sobie resztę przeczytam :*
OdpowiedzUsuń